środa, 14 sierpnia 2013

Sześciodniowy tydzień

Siódmego dnia wyzwaniowego niestety nie było i już nie będzie. Zaginęłam znów na jakiś czas, szwędając się ciągle m. in. po jakichś tam Rybnikach, cudzych balkonach, Woodstockach, Poznaniach itp. Teraz wracam i nadrabiam, bo mimo braku czasu na bloga znalazł się w tej przerwie czas na tfórczość różnoraką. Jedną z takich tfórczych jak dla mnie nowości nauczyła mnie siostra. Nauczyła mnie szyć zeszyty. Jeden przecudny, owieczkowy wykonany przez nią zresztą przywiozła mi w prezencie. Tak więc i ja łańcuchowo w prezencie dla mojego Kinga takowy zszyłam.



1 komentarz: