Tak się składa, że znam parę miłośniczek futrzaków. Konkretnie kotów. Dziwnym zbiegiem okoliczności okazało się także, że jestem w posiadaniu kolorowych nitek i kilku "arkuszy" kolorowego filcu otrzymanego od kochanej siostrzyczki jako tzw. przydasie do mojego scrapowego pudła. Zainspirowana przez Kingowego Wilhelma postanowiłam zrobić z nich użytek :)
A oto dwa podobne dość do siebie zielonookie efekty końcowe:
Relowy, niestety zdjęcie gorszej jakości z powodu braku odpowiedniego sprzętu zrobione telefonem...
Olgowy na zrobionej przez nią fotce tym razem odpowiednim sprzętem, co widać
Z pozdrowieniami dla fanów czarnych kociaków ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz